Strona:J.I.Kraszewski - Czercza mogiła.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w których był znany uciekać musiał, jeno z powodu, że tu by był na gardle może za swe zbrodnie karany.
Po ojcu odziedziczywszy chleba kawał dostatni, choć grosz miał, z początku się na rządzie majątku kapitulnego trzymał, że o złodziejstwa i fałszerstwa wyrzucony zeń został haniebnie, i gdyby nie litość duchownych, umarłby był in fundo[1] gnijąc bez ratunku. Dobrodziejom się swym tak odwdzięczył, że włosy na głowie powstają, bo gdy ślad występku na klęczkach wymodlił, że zniszczono, pozwał ich o pretensje jakieś i niecnemi środkami do opłaty znacznej sumy przymusił.

Mijam i to jeszcze, a przychodzę do najważniejszego. Jako to widać człek był zawsze gwałtownych i niepohamowanych namiętności, żony też po bożemu nie nabył. Osiadłszy w Wilnie, choć osławiony, miał i takich co go za zapłatę białym czynili i jakoś się do domu uczciwego szlacheckiego, którego nazwisko pominę, wkręcił, kędy poznał dzisiejszą żonę swoją. Panna mu w oko wpadła, a może i majątek, bo po niej do trzech tysięcy czerwonych złotych obiecywali przyjaciele, chociaż intencją było rodziców dla pomnożenia fortuny syna, aby jejmościanka do klasztoru wstąpiła. I już się to było złożyło, czemu i panna przeciwną nie była, gdy ów kawaler się zjawił i przez rodziców do domu wpuszczony został pod pokrywką niewinną. Środków jakich użył nie wiem, to pewna, że się na tem skończyło, iż pannę już do klasztoru oddaną, ze zgorszeniem powszechnem i wstydem dla

  1. Tu: „w lochu“.