Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
153
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

czyłem, że dwie mile, które mam do przebycia, jechać będę dwie godziny, — więc, żeby podróż jako tako skrócić, wdałem się w rozmowę z moim woźnicą. Dowiedziałem się najprzód, że się nazywa Ignac Banucha, co mi bardzo obojętne, ale wiadomość, że jest z Kierdejówki, wioski najbliższej od Prądników, zajęła mnie. Co też on wie o Celinie?
— Czy pani Szarzyńska jest w domu?
— Musi ta być, bo przyjechała niedawno, a i wczoraj była konno przy mojej chałupie.
— Często widujecie panią?
— Ano juści, od małego znam, a jak wyjedzie z pałacu, to prawie zawżdy na Kierdejówkę.