Strona:Józef Weyssenhoff - Zaręczyny Jana Bełzkiego.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
133
ZARĘCZYNY JANA BEŁZKIEGO

cierpi mniej gorzko. Bladł jednak coraz śmiertelniej i chwytał coś ustami, jakby całując powietrze, aż wyprężył się, krzyknął głucho i wlepił we mnie oczy szalenie piękne... Okropność!

Dnia 28-go marca.

Napisałem o wszystkiem do Celiny, prawie tak szczegółowo, jak w pamiętniku, prawie tak szczerze. Jeżeli-m kiedy umiał błagać, to w tym liście, jeżelim kiedy pragnął czego, to jej przebaczenia i godziny rozmowy...
Gdyby jednak ona mnie kochała tak mocno, jak ja ją miłuję...
Już nic nie wiem: wszystkie moje sądy były zaćmione, wszystkie czyny głupie i złe. Nie jestem