Strona:Józef Weyssenhoff - Za błękitami.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
98
JÓZEF WEYSSENHOFF

czna jego dusza nastrajała się, jak arfa. Tłumaczył paniom historyczną wartość wielkich obrazów, prawdopodobnie polskich, przedstawiających różne zasługi synów Dominika; zwracał uwagę na wpływy włoskie w tych malowidłach, mimo, że powstały w epoce, gdzie te wpływy na innych polach ustępowały już niemieckim i francuskim. Mówił z mniejszym zapałem, przedzierzgnąwszy się naraz w drobiazgowego historyka, w antykwaryusza, w scholastę. Pokazywał szczegóły, pięknie rzeźbione odrzwia, strzelał, jak mówi Krasicki, z »Distinguo« i z »Barocco«.
— To dużo mniej ciekawe — rzekła Halka.