Strona:Józef Weyssenhoff - W ogniu.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   80   —

szkicuje bez przeszkód dalsze swe wrażenia z podróży, a między innemi, że chwila do stanowczego działania w sprawie szkoły polskiej jest bardzo odpowiednia (Kotulski: Słuchajcie! słuchajcie). Znowu unosi go wymowa i przerzuca na historyozofię. Kończy wreszcie częścią patetyczną o pożytku szerokiej demokratyzacyi społeczeństwa.
Po tej mowie zaległa cisza, gdyż profesor za prowadził wyobraźnię słuchaczów w krainy piękne, lecz oderwane od porządku dziennego. Pan Mochnaczyński zbliżył się do pana Łokietka i zdawał się go badać co do realniejszych owoców jego missyi, gdy wtem poprosił o głos siedzący na lewicy pan Oczko literat, redaktor małopoczytnego pisemka:
— Skoro najwięksi z pośród nas dają przykład dygresyi, niech i mnie pozwoli zgromadzenie na jedną. Krótko powiem. Stary, ale żywy człowiek, Adam Mickiewicz, w niektórych częściach »Pana Tadeusza«, bawi się polityką, i bawi się tak szczęśliwie, że od niechcenia tworzy arcydzieła. W pieśni »Karczma« ksiądz Robak występuje jako działacz polityczny, a jako środka agitacyi używa tabaki. Ale między jednem i drugiem kichnięciem szlachty mówi jej rzeczy najpotrzebniejsze. Robak ma za cel politykę, a tabakę tylko za środek; jeździł po szerokim świecie nie dlatego, aby przywieźć stamtąd tabakę, lecz pożyteczne wiadomo-