Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




XXV.

Rozmarzone nad jeziorem swem Wiszuny zakwitły niebywałem życiem. Państwo Hieronimostwo obchodzili zaręczyny jedynaczki lautissime, jak mówi Pasek, a to głównie z nam owy pana Gotarda Assernhofa, który wytłómaczył sąsiadom, że uroczystość weselną trzeba antycypować, korzystając z ostatnich dni pięknego lata i imienin gospodarza domu, wypadających w dniu ostatnim września. Ślub, umówiony na zimę, to dla młodej pary, ale winszować i weselić się w gronie przyjaciół będziemy teraz, póki drzewa jeszcze w liściu, jezioro świeci żywo, a drogi dojazdowe jakie takie. Przez śniegi kto tam do Wiszun przyjedzie?
Trzy dni przed zjazdem ogólnym był już pan Gotard w Wiszunach, pomagał do przystrojenia dworu wieńcami z jedliny, przeplecionej jarzębiną, do ustawienia bramy tryumfalnej dla wjeżdżających gości, do radykal-