Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Unia.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   8   —

Fedkowiczówna i przez żonę także pociotek! Od młodości żyjemy z sobą, jak bracia.
Pana Apolinarego ta wiadomość widocznie przejęła szacunkiem dla Fedkowicza. Zwrócił się do niego poufniej:
— Chmara zawsze tu u was rej wodzi? co?
— Wiadom o: kolos Rodyjski! Jedną nogą oparty o Petersburg, drugą o naszą Litwę. A nogi obie z bronzu, panie łaskawy.
— Żeby tę nogę z Petersburga przeniósł tak do Warszawy... — wtrącił Budzisz.
— Jak zaczniecie rozstawiać nogi Chmary po karcie geograficznej, będzie ich miał wkrótce cztery — zawołał Pasterkowski i rozśmiał się niepomiernie ze swego dowcipu.
Pan Apolinary nie chciał się wdawać w dyskusye polityczne z nieznajomym Fedkowiczem i z nazbyt znanym Pasterkowskim; sprowadził więc rozmowę na grunt, na którym ją zastał:
— Przeszkodziłem panom w jakiejś naradzie ekonomicznej... zdaje się, o bawełnie?
— Niema już bawełny, jest tylko len, polsko-litewski len! — gadał coraz głośniej pan Tytus. — Obecny tu książę pomysłowości litewskiej wypędził bawełnę z rynków europejskich.
— Istotnie, panie łaskawy, len może zastąpić bardzo korzystnie bawełnę we wszystkich jej zastosowaniach. Ja już wyrabiam ze