wie rodziny Zawiejskich. Mawiał temi dniami, że Zawiejscy są między nowo przybywającymi (»les derniers arrivants) doskonałym nabytkiem dla arystokracyi. Cechuje ich zupełna solidarność z nami, pewna gorliwość prozelitów (»zèle de novice) i młodzieńczy zapał do spraw, które nam już spowszedniały: dadzą się za nas posiekać...
Tego wszystkiego nie wyraził Szafraniec w mowie, ale sam fakt, że zdrowie ich wzniesiono przy tej uczcie niemal historycznej, stawał się dla Zawiejskich cenną familijną pamiątką. Przy stole mniej gorąco przyjęto ten toast, niż poprzednie; tylko trąby orkiestry, obojętne na nazwiska, a baczne na sygnał, zadźwięczały równie głośno z tarasu.
Byłyby się te przemowy mnożyły do nieskończoności, bo kilku już uznawało potrzebę odwetu, gdyby hrabia Zeller nie wzniósł zdrowia dam polskich słynnych z zalet i piękności, w ręce tak dostojnych przedstawicielek. Pozostawało więc już tylko miejsce na stary toast »kochajmy się« którego podjął się hrabia Gniński. Wzniósł go ze zwykłą swobodą i wdziękiem, nie bez dowcipnych aluzyi szerszego znaczenia.
Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/255
Ta strona została przepisana.
— 249 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/a/ae/J%C3%B3zef_Weyssenhoff_-_Sprawa_Do%C5%82%C4%99gi.djvu/page255-1024px-J%C3%B3zef_Weyssenhoff_-_Sprawa_Do%C5%82%C4%99gi.djvu.jpg)