Przejdź do zawartości

Strona:Józef Weyssenhoff - Sprawa Dołęgi.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   124   —

Księżna Zbarazka miała też więcej przyjaciół swej pozycyi, niż szczerych i własnych. Do tych ostatnich należał naprzykład Kersten.
Pewnej środy po południu, w połowie marca, w mniejszym salonie pałacu siedziała księżna z kilku znajomymi. Był Kersten, był Rockheim, była hrabina Gnińska z córkami i paru dobrze ubranych młodzieńców, tancerzy Halszki z minionych balów, obecnie dyskretnych aspirantów do możliwości starania się o księżniczkę, wśród spokojniejszych uciech wielkiego postu, na rautach i wizytach. Amon wałęsał się po salonie, juk artystyczny lunatyk. Gdy rozmowa ucichła, on siadał do fortepianu i uderzał w klawisze: czasem co zagrał, czasem rzępolił tylko zcicha, strzelając oczyma po suficie; nikomu nie przeszkadzał i nikt na niego nie zwracał uwagi. Halszka nalewała gościom herbatę; na stole były ciastka i postne »tartynki«. Z powodu tych ostatnich wszczęto właśnie rozmowę o poście co do ilości i co do jakości.
Księżna Hortensya była zdania, że właściwie nie wolno w wielkim poście przyjmować pokarmów niepłynnych między śniadaniem a obiadem (entre deux repas), ale uspakajała obecnych tem, że ma dyspensę dla całego swego domu i dla swoich gości.
Hrabina Gnińska zapewniała, że ostatnie instrukcye z Rzymu rozluźniły bardzo formę postów, i przytaczała na poparcie zdanie znanego ze świątobliwości księdza.