Strona:Józef Weyssenhoff - Soból i panna.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   219   —

bne do rozkazów. Trafiał też w myśl Rajeckiemu, który marudził tylko jeszcze z powodu lekkiego swego ubrania.
— W tych trzewikach?... Może buty wydobyć z kufra i myśliwską odzież? — —
— Pluń panicz na buty! Po suchym lesie dzisiaj polują, po dyrwanach, po poletkach i krzakach. Już ja zaprowadzę, że i kropli wody w podeszwach nie poczujesz — — I zostaw panicz tę burkę: kiedy zabiegać przyjdzie się, do koszuli rozebrałbyś się, tak gorąco będzie.
Więc jak stał, w kurtce podróżnej, ze strzelbą na ramieniu i kilku ładunkami w kieszeni, Rajecki poszedł w las z Łaukinisem, odprawiwszy bryczkę do leśnika.
— A cóż to dzisiaj Łaukinis bez strzelby?
— Nie prosili oni mnie na polowanie — odpowiedział wymijająco kłusownik.
Michał przypomniał sobie, że Łaukinis miewał zatargi z policyą i strażą leśną co do noszenia broni. Zapewne i dzisiaj działały te zakazy. — Możnaby mu dać sztuciec, który znajdował się w bryczce? — Ale myśl tę porzucił Rajecki — z paru względów wolał mieć przy sokie kłusownika nie uzbrojonego.
Psy tymczasem urwały, albo nie dochodziła ich gra do uszu, gdyż gon poszedł przez pola i nie miał leśnych potężnych odgłosów.
— Dokąd prowadzisz, Łaukinis?
— A już pod gon: powróci on przez te pagórki, jeśli psy dotrzymają. Wejsz za nimi, on majster do prowadzenia.
— A jeżeli psy wpadną w puszczę?
— Za daleko. — Kozy stąd ruszone idą przed psami; obłożą i powrócą. My staniem w wąwozie między dwiema górami.
— Dlaczego teraz nie było tam nikogo z myśliwych? bo przecie nie słyszeliśmy strzału.
— Musi nie pośpieli zabiedz. — — Stali oni pierwej tutaj w lesie na przesmykach, niedaleko od drogi, którą panicz jechałeś. Myśleli: zwierz pójdzie z wiatrem, a poszedł na ukos. Teraz oni wszyscy tam, gdzie idziemy.
— A Łaukinis stałeś z nimi?
— Cóż mnie z kijaszkiem? Ot stanąłem za strzelcami sto kroków; czasem zając postrzelony, tak jego i z kijem dostać możno. Ale ja i nie spodziewał się. Tylko kiedy polują, czemu mnie w domu siedzieć?
Nie z pokorą skromnego podbieracza cudzej zwierzyny, owszem