strzelał go Michał Rajecki, który nadto posiadał między trofeami największego dzika, wprawdzie nieszczęśliwie strzelonego i dobitego przez służbę łowiecką. Podłowczy zaś, który prowadził regestr i nie pierwszy raz miał do czynienia z cudownem pomnażaniem i znikaniem zwierzyny, twierdził napewno, że najwięcej zabił sam książę Jerzy, właściciel polowania, co także było wynikiem niewłaściwym do otrąbienia. Aby więc pogodzić te wszystkie pretensye, ogłoszono bezkrólewie.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/c0/Henryk_Weyssenhoff_-_illustration_from_Sob%C3%B3l_i_panna_p098.png/200px-Henryk_Weyssenhoff_-_illustration_from_Sob%C3%B3l_i_panna_p098.png)
Leżały więc pokotem zające, nie indywidualne, jakby z jednej wylane formy, symetrycznie mnożąc w długi szereg sztywne skoki i słuchy. Leżały kozły sarnie, rozmaitsze już co do wielkości, i bardzo rozmaite dziki: czarne i brudno-rude odyńce z wielkiemi, zakrzywionemi szablami przy ryjach; bezbronne w ryjach, a groźne tylko ciężarem i racicami maciory; wycinki, których kieł prosty i ostry pruje uderzeniem, jak nóż; przelatki, jeszcze pokaźne; i niewinne, płowo pręgowane warchlaki. Leżały lisy ryże i bardziej siwe, jakby skupione pokutnie w śmiertelnem rozmyślaniu o przebiegu swego złodziejskiego życia. Na granicy sierści i pióra ustawiono kunsztownie na podesłanych liściach kunę leśną, niby skradającą się do ptactwa; ale w trzy dni po śmierci miała już tylko pozór dużej liszki bezwładnej w swem ciemnem, kosztownem futerku.
Następowały długie szeregi rozmaitego ptactwa; nieprzeliczone bażanty w czterech odmianach: czeskie, angielskie, mongoły i złote; czarne samce i grubo nakrapiane pstrokacizną samice-cietrzewie; do cieciorek podobne, lecz mniejsze, jarząbki; szare, aksamitne kuropatwy z samcami wyróżnionymi przez rudą na piersiach podkowę; inne jeszcze skrzydlate eleganty, ślicznie umyte rosą, wygładzone aż do połysku, oprócz tych, którym słota pośmiertna, lub zakrzepła farba potargały trefione pióra; drobne, lecz dla jałowcowego smaku poszukiwane kwiczoły. Osobno leżały przy lisach drapieżniki skrzydlate: lekkie jastrzębie i kanie, zwinne gołębiarze i kobuzy.
Kompania pałacowa, wyszedłszy z pokojów, rozglądała to wszystko