Strona:Józef Weyssenhoff - Nowele.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   105   —

osiągnął wreszcie sumę, równającą się zaliczkom Koreckiego, zwrócił mu je i wyjechał do Płocka.
Zadziwiło go nie mało, że Korecki okazał się w obrachunkach twardy, jak zawodowy lichwiarz: nie przyjął kilku rzeczy, dla niego wykonanych, pod pozorem, że nie odpowiadały zamówieniu; liczył sobie od pieniędzy odsetki wcale spore, nie nabył nic z mieszkania Jana, owszem — utrudniał wyraźnie i obniżał jego likwidacyę. Dawni przyjaciele obrachowali się nie osobiście, przez pośredników, ale instrukcye księcia wyraźnie były wrogie dla Bujnickiego.
Książę Korecki postanowił bowiem zemścić się na Bujnickim. Dość miał tych jego ciągłych powodzeń moralnych kosztem porównania z książęcą miernością; dość jego tonu wyższej pogody ducha. A ta jego pani, której okazał tyle uprzejmości! Zdawało mu się przez miesiąc, może dłużej, że ją znienawidził. Mścił się na obojgu za swoją własną duchową niedorosłość. I w walce przedsięwziętej wytoczył jedyną broń, której był pewny — złotą artyleryę swych milionów przeciwko rozkołatanej chałupie artysty. Chałupę zburzył łatwo.
Ale trzeba było jeszcze mieć za sobą opinię ludzką.
Opinia jest płynem o dziwnych własnościach: drobne jej poniki, zebrane z deszczu plotek i obmowy, płyną między brukiem, rynsztokami, i mają własność zdążania ku największym składem złota, przyciągane przez nie nawet wbrew ogólnym prawom ciążenia. Dopiero masy opinii, płynące rzekami z gór Prawdy do morza Historyi, niezależne od ludzi, ani od zbiorników złota, dają świadectwo prawom i sądom bożym. Stąd też rozróżniać na-