Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   174   —

się do męskich postanowień: sprzykrzyło mu się należeć do owiec, zapragnął zostać wilkiem.
Czy mu dopiszą siły i zęby, przyszłość okaże. Tymczasem przygotowywał się do swej roli trybuna. Schował dla siebie cenne swe spostrzeżenia z zakresu sztuki politycznej. Natomiast pozbyć się starał pierwotnych swych błędów: dobrodusznej otwartości, nazywania rzeczy po imieniu i szczerego pragnienia, aby wszystkim nam lepiej było, dobrodzieju mój. Nauczył się budować staranniej swe zdania i dostrajać je do wyższych kamertonów; kryć w sobie źródło światła, a roztaczać wokoło tylko mgliste promienie; wzdychać roz głośnie do ogólnego dobra, ale bez uszczerbku dla swej krescytywy. Nauczył się, wiele się nauczył. Nie poznawała go własna żona, ani Gawłowski z Pawłowskim.
A że go w Warszawie dotychczas mało znano lub nie doceniano, obecnie tem większym się wydał. Zaczęto mu przypisywać zamiary tytaniczne. Rozgłoszono naprzykład, że Budzisz (rzadko już kto nazywał go poufale chrzestnem imieniem) chce założyć gazetę z wybitnym charakterem rewelacyjnym i pragnie zreformować Stowarzyszenie.
Ten w zrost potęgi i »huczek niemały«, który przez wrzesień i początek października wszczął się około postaci pana Apolinarego (starym znajomym pozwoli jeszcze tak o sobie przemawiać) za-