Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   143   —

Zorza pozachodnia różowo-sina, czysta, wróżyła stałą pogodę. Otucha na jutro, na żniwa. Zapachy wstawały upajające od zbóż dojrzałych. Nad łąkami zaległy jeziora oparów, aż myliły drogę powrotną do domu, stając wpoprzek rzeczywistości. Na krzakach przydrożnych tkwiły fosforyczno-zielone świetliki, albo wałęsały się w powietrzu, ciągnąc za sobą wyobraźnię w tajemnice nocy. Chciało się marzyć sennie o rozkoszach...
Ale trajkotne hasło kołatki nocnego stróża przywołało dreszczem pana Apolinarego do zadań nie cierpiących snu:
— Do czynu! do reform!