Strona:Józef Weyssenhoff - Narodziny działacza.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   113   —

— Czy nie może mi pan polecić jakich nowych książek dla dzieci wiejskich?
Pan Apolinary zakręcił się na siedzeniu i już się miał przyznać do braku specyalności w tej materyi, gdy mu błysła myśl świetna, prawdziwie delegacka.
Dobył z kieszeni plikę drukowanych świstków, którą otrzymał od pana Kotulskiego. Przewracał, szukał uważnie, aby się nie pomylić, nareszcie dobył jeden z kategoryi przepisanej wyraźnie «dla ludu«.
— Może pani dobrodziejka z zaufaniem kupować wszystkie książki dla ludu, opatrzone tym podpisem.
Powstał i podał tryumfalnie pani Wapowskiej broszurkę lakoniczną, kilka stron zaledwie zawierającą. To zajęło widocznie panią domu.
— Czy mogę tę odezwę... nabyć?
— Jest do usług pani dobrodziejki.
Podziękowała i włożyła broszurkę między karty książki, którą miała przy sobie.
Panienki, mniej zagłębione w teoryę, a bardziej w praktykę, wniosły z rozmowy, że gość jest jakimś wizytatorem szkół, nieszkodliwego gatunku, i z tego powodu miały między sobą krótką naradę. Poczem Jadwinia (dyrektor) zawołała jednego z czterech chłopców odpoczywających opodal na trawie od pracowitego zajęcia podawania