kanego człowieka; wszystko, com cenił idealnie, mieściło się w rozpalonej szeroko miłości. Śpiewały mi w sercu nuty dziecinne i bohaterskie.
Dzisiaj wolę nie przyglądać się za blisko rodzajowi mego uczucia. Jestem tak daleko we środku przeznaczonej mi orbity, w rozpędzie powziętego impetu, że nie przewiduję, coby się stać mogło, gdybym się zatrzymał? Rozbiłbym się łub zwęglił?
Największy niepokój budzi we mnie jedna wątpliwość: czy mam całkowitą zdolność wyboru swoich działań większych, jak panuję np. nad pospolitemi ruchami mej osoby? Mogę stać, siedzieć lub leżeć, mogę wybierać drogę swoją po ziemi. Ale gdybym dziś doszedł do niezbitego wniosku, że dla sprawy publicznej wypada mi jechać jutro do Krakowa, nie zaś do Berlina — czy byłbym zdolny pojechać do Krakowa??
Strona:Józef Weyssenhoff - Hetmani.djvu/198
Wygląd
Ta strona została przepisana.
186