Strona:Józef Weyssenhoff - Gromada.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 31 —

dziestym roku życia, jak to mężczyźni zerkają zpodełba, a kręcą wąsa, a przestępują z nogi na nogę, a czasem i głupieją, gdy na którego spojrzy po swojemu. Nietylko chłopi — nawet sam dziedzic Sławoszewa i jego goście. Każdy, który ją widział, kiedy powraca, zapytuje: czy jest tu jeszcze u was ta ładna Magdusia? A Rykoń — kawaler przecie i chłop setny, tyle tylko, że ją poczęstował śniadaniem i grzecznie gadał — ale tak zimno! — nie pochwalił ubioru, który dla niego przyodziała nic — — nawet na pożegnanie zdaleka tylko głową kiwnął od roboty, powiedział, żeby dwojaków nie zabierała i — ostańcie z Bogiem!
Wzdychała Magda z rozczarowania, odchodząc polną miedzą na przełaj do Sławoszewa.