Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   84   —

— Niech pan zostawi.
Po wyjściu Rosendufta Szaropolski pomyślał, że może niewczesne było odtrącanie jego usług w chwili, gdy potrzeba pieniędzy i fachowej pomocy. Edwin zabrał się bowiem już do handlu, nie porzucając nadziei uruchomienia swej mydłami.
Handel rozumiał en gros i jako jedną z normalnych funkcji organizmu społecznego. Spostrzegłszy już braki i wady w aprowizacji, oraz skłonność niektórych osobników do przetrzymywania i podbijania cen towarowych, wymyślił sobie parę obrotów handlowych na czasie: chciał sprowadzić do Cudna bardzo pożywną czarną fasolę brazylijską i zapas żołnierskiego sukna z Anglji, gdzie rozprzedawano je po niskiej cenie z powodu ukończenia wojny. Obie tranzakcje już zahaczył, jedną w Holandji za pośrednictwem dyrektora van der Windera, drugą osobiście, dzięki swym stosunkom z intendanturą w Londynie. Na obie jednak potrzeba było dużych sum, a zatem kredytu i ewentualnie wspólników. Szaropolski krzątał się już zabiegliwie po nowych, odkrytych przez siebie ścieżkach.
Mniejsze miał obawy o fasolę, wiedział bo wiem, że ją rozchwyci skwapliwie Cudno, ogłodzone z jarzyn i produktów mącznych. Ale sukno było jednej szarej barwy i nadawało się na