Strona:Józef Weyssenhoff - Cudno i ziemia cudeńska.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   206   —

kiem — i to mu wystarczało. Mało mówił, skąpo odpowiadał, głównie słuchał, gdyż przyjechał tu, aby się czegoś dowiedzieć. Edwin Szaropolski tłumaczył mu właśnie, że Cudno ma obecnie najgorszy pozór, bo leczy się dopiero z ran, zadanych przez wojnę, nie jest jeszcze dostatecznie zorganizowane, a przytem nie do twarzy mu w zimowej szacie. Wstydził się trochę za swe rodzinne miasto, ale chciał je przed cudzoziemcem osłonić i wytłumaczyć.
— A te wielkie gmachy, które widziałem przy głównych ulicach, wybudowali Rosjanie? zapytał Anglik.
— Gdzież tam! Rosjanie nic tu nie zbudowali, oprócz paru swych cerkwi.
— A więc Niemcy?
— Niemcy byli tu przecie tylko trzy lata i zajmowali się głównie zdzieraniem metalowych dachów, demontowaniem fabryk i inną grabieżą.
— Nie mówię o czasie wojny, ale przedtem?
— Niemcy panowali w Cudnie tylko przelotnie.
— Sądziłem, że tak, jak w innych miastach: w Krakowie, w Wilnie...?
Widząc, że Mr. Coach mętne ma pojęcie o trzech rozbiorach, hrabia Górka podał mu grzecznie kilka o nich elementarnych wiadomości, a następnie zaczął się rozwodzić o starożyt-