Przejdź do zawartości

Strona:Józef Teodorowicz - Stańczyk bez teki.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ciwych, za szkody i wstydy, jakie przez nich na kraj i naród spadają, odpowiedzialni są w wielkiej mierze ludzie porządni w tym narodzie, którzy nieporządki znosili, a uprzejmą i cierpliwą tolerancyą, pomagali im do wpływu i znaczenia: »łotr rządził? ― bo uczciwy puścił go do sprawy«.
Znany list wspólny episkopatu polskiego osądza w tej kwestyi całkiem konkretnie winę rządzącej partyi w kraju.
»Tensam zarzut, który tu odnosimy do politycznych stronnictw dotyka i władzy, o ileby władza przymierzyła się z radykalizmem dlatego, że ten dla niej przedstawia siłę i użycza jej pomocy. Władza przez taki sojusz staje się współwinną w tem złem, które działa radykalizm. Można wprost powiedzieć, że taka władza staje się sama radykalna i przez popieranie radykalizmu u dołu, szerzy radykalizm u góry«. ― »Bo wówczas złe wpływy w społeczeństwie szerzyłyby się i wzrastały właśnie skutkiem poparcia władzy. Walka z tymi złymi wpływami stawałaby się dobrym dlatego trudną, nieraz niemożliwą, że są osłonięte ramieniem władzy. Stąd złe i moralna trucizna byłaby chroniona przez władze w przeróżny sposób, czy to przez wyszczególnianie ludzi, na których charakterze nie można polegać; czy to przez nadawanie organizacyom, szerzącym złe ― przywilejów, kosztem innych; czy też przez uposażenie ich w środki materyalne, czy przez umyślne przymykanie oczu na przestępstwo. A w miarę jakby się złe uzuchwalało, onieśmielałoby się wszędzie dobrą inicyatywę i osłabiałoby dobre i zdrowe działanie. W takim też razie władza wywracałaby w całem społeczeństwie na opak pojęcia moralne o sumieniu, o prawie, o prawdziwej wartości człowieka, o nagrodzie, czy karze; w końcu dosięgłoby zepsucie, szerzone przez władzę nawet jej własnych organów administracyjnych, to jest dosięgłoby ono sfer urzędniczych«.
(Wspólny list episkopatu ― Maj 1913 r. str. 12.)