nia pokoleń społeczeństwa, wychowania dzieci, utrzymania tradycyi rodzinnej i narodowej, wreszcie w kierunku gospodarczym. Istota społeczeństwa warunkowaną jest nieprzerwanem następstwem pokoleń, jego siła niezmniejszającą się liczbą ludzi, a obu tym społecznym potrzebom czyni rodzina już i fizycznie lepiej zadosyć, niż mogłaby to inna organizacya uczynić. Wyraźniejszym jeszcze jest moralny wpływ tego ustroju. Dziecko, zrodzone w rodzinie, znajduje się w normalnych warunkach bytu, wzrasta w atmosferze poczucia altruistycznych obowiązków, okiełznania wybujałego egoizmu i indywidualizmu, zgodnego współżycia, wzajemnego wybaczania nawet uraz doznanych, częstokroć widzi przykłady ofiarnego poświęcenia. Nie regulamin żaden, ujęty w ścisłe a zimne paragrafy, lecz miłość wzajemna i uczynność są tu regulatorem stosunków. Takiej szkoły charakteru, obowiązkowości, altruizmu, trudno inną instytucyą zastąpić; naturalnie mówimy tu tylko o rodzinie normalnej, moralnie zdrowej; taka przynosi powyższe skutki dodatnie; która tego przynieść nie zdoła, to zwykle objaw anormalnej rodziny, ale też jej ujemne następstwa nie mogą zmieniać sądu o doniosłości, znaczeniu, społecznych korzyściach rodziny normalnej. Tej wpływ dodatni idzie jeszcze dalej. Ktokolwiek zajmował się społecznem życiem wie, jak wielkiem jest znaczenie zwyczaju i obyczaju rodzinnego, przechowania tradycyi rodzinnej i narodowej. One dają normę i miarę postępowania, uprawniają poetę do słów:
»wielkim długiem ojców czyny,
ojców cnoty i wawrzyny;
większym jeszcze stare winy«.
A rodzina całem życiem swem jest właśnie taką szkołą zwyczaju i obyczaju rodzinnego, skarbnicą i odno-