i ich za godnych pozazdroszczenia uznawała, co żyli jako fruges consumere nati, pracę innym przekazywali, sobie zostawiając tylko używanie. Stopniowo usuwa cywilizacya te błędne i brutalne, pierwotne a niekulturne wyobrażenia, stopniowo krzewi się uznanie i szacunek dla każdej użytecznej pracy, wyrabia się duch piętnujący lenistwo i niem pogardzający, jako przeżytkiem barbarzyństwa, stopniowo przychodzi do uznania pracy za modlitwę, za treść i ozdobę, za błogosławieństwo żywota. Tego ducha krzewić wśród nas nauką i przykładem, czcią oddaną pracy, a odmówioną używającemu tylko próżniactwu, jest ważnem i pilnem zadaniem. Ten duch jedynie zdoła przysporzyć sił do pracy, a napływ nowych sił ułatwi objęcie tych pól pracy i zarobku u nas, które dotąd nie są w ręku społeczeństwa.
Urzeczywistnienie tej myśli napotyka na trudności zarówno przez brak energicznych ekonomicznych tradycyj, jak pewną rutyniczną zaśniedziałość usposobień i wyobrażeń, jak wreszcie wielką niezamożność społeczeństwa. W licznych kołach panuje usposobienie niechętne nowym zawodom pracy, rzucają się na nie ci przeważnie, co muszą, t. j. którzy w dawnych zawodach miejsce utracili lub go znaleźć nie mogą. Niezamożność powoduje znów dążność zapewnienia dzieciom przedewszystkiem choć marnej, ale stałej posady, wyposażonej w dodatki i emeryturę. Posadomania zagarnia za wiele najlepszych sił, stąd słabym jest rozwój naszej produkcyi i zarobkowości, tem więcej, że w wielu razach słuszną jest uwaga pesymisty, że u nas ludzie idą do rolnictwa bez fachowej nauki, a do przemysłu idą bez pieniędzy. Bez nauki zaś, samą rutyną i kapitałem nie podoła się dziś w rolnictwie, bez pieniędzy, gołemi rękoma nie stworzy się nic wielkiego w przemyśle. Zmiana korzystna produkcyi i zarobkowości nastąpi tylko, gdy ogólnem będzie zrozumienie potrzeby nauki i potrzeby podnoszenia dochodu w kraju, gdy ludzie
Strona:Józef Milewski - Zagadnienie narodowej polityki.pdf/269
Wygląd
Ta strona została przepisana.