Przejdź do zawartości

Strona:Józef Mączka - Starym szlakiem.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w dalekich grzbietów wpatrzony widziadła,
na których tęskność księżyca usiadła...

Jakieś mu dawne zwidują się mary
w srebrnych konturach... tatrzańskie li szczyty?...
...chat kalenice?... czy gród jakiś stary —
Lwów... kiedyś — wrogom na zawsze odbity...
Maryackie wieże? —————————
——————————————
——————————————

To potem — jasne odwróci w las oczy —
i słucha szmerów w dalekiej pomroce...
Niedźwiedź to w zdycha w boru?... czy wilk kroczy?
czy serce w piersiach tak silnie łomoce
żalem — nadzieją — i głuchą tęsknotą —
wpatrzone w marzeń złotych — łunę złotą!!
··················
Pamiętam jedną noc... Spiesząc z rozkazem,
wstrzymałem konia na chwilę przy szczycie...
⟨Wytchnienia szukał człowiek i koń razem —⟩
Na wyiskrzonym gwiazdami błękicie
księżyc tam wstawał z za gór — ognia łuną, —
i rozpłomienił białe śniegów runo!...