Strona:Józef Mączka - Starym szlakiem.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i w drzew napięte uderza wciąż struny —
Las się nam kłania wiechami białemi
i puchy miękie rozściela po ziemi...

— A potem mrozów chwyciły nas kleszcze,
iż marzły warty w odległym parowie...
Śmiertelnych chłodów szły po ludziach dreszcze
i białych grobów urosło wnet mrowie —
sosnowym krzyżem mogiłki znaczone,
twarzami — w tam tą zaklęte wciąż stronę! —

O góro, góro! Stawałaś nad nami
w snach — do białego podobna upiora!
Straż przed onemi sprawując bramami,
za które dusza ulatuje skora...
Byłaś nam strzygą upiorną — i zmorą —
w snach wyobraźnię nawiedzając chorą!...

...A drogą szły precz z amunicyą juki,
iż bój trwał wieczny w Zielonej okopach...
Ciągły tam łomot słyszałeś i stuki
ciał, spadających po oślizłych słupach —
koni i wozów druzgotanych jęki —
żeś zwracał oczy — od krwawej tej męki!