czarnemi skrzydły w powietrzu drgające,
lub ówdzie — wozów połamane gnaty —
znaczyły drogę — tej polskiej krucyaty...
Chwilo pamiętna! Rzewna nieskończenie —
gdyśmy raz pierwszy stanęli na szczycie!
Snem się nam zdały graniczne kamienie,
snem chmurki białe na niebios błękicie,
snem ustawione przy kopcu armaty,
lśniące tryumfem — zwycięskiej krucyaty!
Coś — ci się mieni w oczach — mgła jakowaś...
rzewność cię bierze niemęska i słaba, —
że wnet Ojcze — nasz odmawiasz i Zdrowaś —
i — gdyby nie wstyd — ⟨żeś »żołnierz — nie baba«⟩,
przypadłbyś z płaczem do ziemi tej łona:
O ziemio, ziemio! Ty ziemio rodzona!...
Jako lawina — co śniegu kruszyną
z gór lecąc, rośnie w żywiołu potęgę, —
tak pułki nasze ze szczytów w dół spłyną
z pieśnią na ustach — na onych pól wstęgę —
rosnąc w zapału lot i w ducha moce, —
ów pęd — co wszelkie zapory druzgoce!...
Strona:Józef Mączka - Starym szlakiem.pdf/34
Ta strona została skorygowana.