Przejdź do zawartości

Strona:Józef Katerla-Róża.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DAMA W WIEKU (do otaczających pań)

— „Matkami niewojennej — niech wam wstyd będzie zwać się generacyi...“

PAN Z ZAROSTEM (do wykształconego sąsiada na ucho)

— Czy to jest z tego Słowackiego?

PAN WYKSZTAŁCONY (szeptem)

— To, zda się, z Leopardi’ego.

MŁODZIENIEC ZŁOŚLIWY

— Ten Leopardi nosił przez całe życie garb z tyłu i garb z przodu. Za pośrednictwem garbu na przedzie brzemienny był w tak krwiożercze aforyzmy.

PAN Z ZAROSTEM

— Takie wiersze w epoce rozbrojenia i konferencyi w Hadze! My zawsze spóźnieni jesteśmy w stosunku do Europy i jej kultury conajmniej o pół wieku.

MŁODZIENIEC ZŁOŚLIWY (uspokajająco)

— To tylko mamy na pociechę, że możemy się łatwo rozbroić. Gwiżdżmy na tego żołdaka, zmuśmy go jednomyślnie, żeby zmykał do garderoby, zdjął lampasy, oddał je do zbrojowni Izia Działoszyckiego — i już po naszem rozbrojeniu. Jak sądzisz?

PAN Z ZAROSTEM

— Mogłoby to damom zrobić przykrość, gdybyśmy się względem tego żółtego lansiera, czy szwoleżera tak nieżyczliwie