Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Zygmuntowskie czasy Tom 1.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A co ma być?
— Tajemnica....
Hahngold ruszył ramionami i milczący pociągnął Pudłowskiego, który natychmiast poszedł zamknąć się w swojej pracowni.