Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ocenić Augusta i dosyć mu sprzyjał. Wiedział, że król pił dużo i opijał się chętnie, że ściągał do siebie ludzi, sypał pieniędzmi... i świetne wyprawiał uczty, był więc za nim i życzył mu powodzenia, aby potem Warszawa sejmami, karnawałami, polowaniami i intrygami kobiecemi odżyła.
On pierwszy oznajmił Witkemu o Patknlu i prawdopodobieństwie jnż przewidywanej wojny szwedzkiej. Przyjęcie Cara Piotra w Dreznie, o którem wiadomość przywoził Witke, była rękojmią przymierza z Moskwą, zaręezającego niemal łatwe pognębienie nieopatrznego młodzika.
Mając polecenie od Mazotina, aby się dowiedział dokładnie, co słychać było około prymasa i niedobitków rokoszu, kupiec nasz choć mógł znaleźć jakiś środek pozorny dla wciśnięcia się do Łowicza, nie bardzo życzył sobie się tam pokazywać. Chciał gdzieś pochwycić naprzód Przebora, z którego wszystko spodziewał się wyciągnąć, czego mu było potrzeba.
Renardowie lekko go ważyli, bo mu się jakoś nie wiodło, nie wiedzieli więc nawet gdzie się zabłąkał. Witke musiał tropić za nim po mieście i dopytał tymczasowym amanuentem przy którymś z Lubomirskich.
Ów wiele sobie obiecujący Łukasz, w chwili gdy samowolnie Przebędowską porzucał, bolał teraz nad nieopatrznością swoją, bo nazad powrócić nie było podobna. Do prymasa docisnąć mu się nie udawało i z biedy przystał do jednego z młodych Lubomirskich, który królowi przebaczyć nie mógł sromu jaki spotkał ich rodzinę, przez zbałamncenie podkomorzynej.
Przebor bolał nad swym losem, szukał lepszego czegoś i z radością chwycił się Witkego gotów do usług jego.
Nie wiele jednak z niego zrobić było można. Więcej p. Łukasz o sobie rozumiał, niż mógł dokazać... Zazdrośny, mściwy, zbyt namiętny, nie umiał