Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nowa ta osobistość, w początku mało wybitna, coraz znaczniejszą odegrywała rolę... Zajadły wróg Szweda, Patkul gdzie mógł i jak mógł przeciwko niemu intrygował i zabiegał. Wszędzie gdzie się pokazał zyskiwał ludzi.
Był to znakomity talent dyplomaty szkoły Machiavella, dla którego w polityce nie było innych praw nad zdobycie zamierzonego celu... Nic nie kosztowało go zdradzać Piotra przed Augustem i nawzajem, posługiwać się ludźmi, wyzyskiwać słabośći, jak sprzedajność Prymasa... Ale sąd miał o sprawach bystry i zdrowy, a rady, które dawał Carowi do potrzeb czasu doskonale były zastosowane. Augusta umiał oczarować łatwością w obejściu się, obyczajami wielce cywilizowanemi i zręcznem przybranem uwielbieniem dla niego, choć tak go cenił, jak zasługiwał.
Nikt naówczas w intrygach politycznych czynniejszym nie był nad Patkula, który biegał naprzemiany do Cara, do króla, do Danji, a gotów był na drugi koniec świata, byle zmódz nienawistnego Karola i oswobodzić od niego Inflanty.
Z Carem Piotrem równie umiał pochlebstwy sobie zaufanie wyrabiać, ale rady mu dawał zdrowe, które umysł Piotra oceniał i do nich się stosował.
Ulubieniec salonów, równie jak gabinetów dyplomacji, Patkul nie zaniedbywał żadnego środka pomocniczego tak, że gdy pani Hoym niedawno wystąpiła na scenę, jako wszechmocna metressa, Patkul i ją już zabiegł i potrafił ująć na swą stronę, zaniedbując księżnę Cieszyńską, której wprzódy dworował.
August do rad i działania Patkula przywiązywał największą wagę, ujmował go, opłacał i chciał sobie całkiem pozyskać. Tymczasem teraz zajmował on stanowisko posła, czy agenta Piotra, co nie przeszkadzało mu brać pensji od Augusta.
Gdy na Bielanach już króla nie było, a w War-