Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stawał się młodym, rzeźwym, dowcipnym i niezmordowanym gadułą. Były dnie, że się potém od niego słowa dopytać stawało niepodobieństwem.
Nie wiele osób go teraz odwiedzało. Ludzie o tych, co się im nie przypominają, zapominają łatwo. — Prałat się na to nie uskarżał, lubił samotność i swój cichy kątek. Paweł, sługa jego od dzieciństwa, mało co od niego młodszy — pilnował go jak dziecka, bo ks. Jeremi z trudnością mógł bez pomocy przejść przez pokój i cały dzień w wielkim fotelu przesiadywać musiał. Odmawiał jednak regularnie swój brewiarz, a w pewne godziny przychodzącemu klerykowi kazał sobie czytywać św. Augustyna lub św. Bernarda.
W święta czasem i w niedziele ktoś go z dawnych znajomych odwiedził.
Całe mieszkanie ks. Jeremiego składało się z dwóch pokojów, sypialni i izby dla Pawła. W lecie miał przy tém ogródka kawałek, gdzie w cieniu upały przesiadywał....
Za życia pani prezesowéj Wa... prałat bywał często w tym domu, szanowała go wielce sama pani, i w chwili zgonu jeszcze, choć już był chory i z trudnością mu się z miejsca przychodziło ruszyć, wezwała go koniecznie do ostatniéj jeneralnéj spowiedzi z całego życia. Ks. Jeremi kazał się dwom ludziom do powozu wsadzić, pojechał, dopełnił obowiązku a po powrocie jeszcze mocniéj zachorowawszy, już odtąd wcale wychodzić się mógł.
Te stosunki z domem Wa... obowiązywały i syna do odwiedzania czasem prałata, lecz ludzie utrzymywali, że prezes go nie lubił. Po czém się tego domyślali, nie wiadomo, gdyż powierzchownie żadnej oznaki innéj, prócz najwyższego szacunku dostrzedz nie było można....
Od śmierci prezesowéj kilka już lat upływało... starzec miał się co raz gorzéj... dni zupełnego opadnięcia z sił częstsze teraz bywały a stan ten widocznie prezesa niepokoił, bo się niemal co tydzień o prałata dowiadywał.
Nieszczęściem prawie zawsze tak trafił, że staru-