Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   188   —

go proszono, za czem poszło, że proszący żądali zawsze dwa razy więcej, aby z tem większą pewnością połowę uzyskali.
„Miał niektóre zwyczaje zabobonne. Wyrywał włosy z brody, i powplatawszy je między palce, wodą ręce obmywał. Nim z domu wyszedł, zawsze trzy razy obracał się w koło, i słomkę na trzy razy złamaną rzucał na ziemię; nauczyła go tego matka. Ale dla czego i w jakim to celu czynił, nikomu za życia nie chciał powiedzieć, ani też łatwo to odgadnąć. Powiadają też, iż miał w przysłowiu zdanie często powtarzane: że słówko z ust ptakiem wyleci, ale jeżeli było nie do rzeczy, nie wciągnąć go nazad wołem. Miał także zwyczaj upominać żartem rycerzy, ażeby w boju nie stawali nigdy na przedzie, ani w ostatnim szeregu, a nie chowali się również do środka.“ (Nie miałoby to znaczenia. Długosz snadź nie wyrozumiał znanego ruskiego przysłowia: „Na pered ne wyrywajsia, w zadi nie ostawajsia — seredyny derżyś.“)
„Po jedzeniu kładł się zwykle i spoczywał. Sypiał długo, a wstawszy z łóżka, używał zaraz wczasu, i długo wysiadując, wiele czynności układał i załatwiał, a nigdy nie był przystępniejszym niż wtedy, i przeto wszyscy korzystali zwykle z tej pory dla wyjednania sobie tego, co im było pożądane. Do próżnowania i rozkoszy, do zabaw myśliwskich i biesiady skłonny z przyrodzenia, rzadko zajmował się ważnemi kraju sprawami, unikając tego starannie, aby mu kto nie przerwał spoczynku albo łowów, któremi ustawicznie lubiał się zabawiać,“ — powtarza raz czwarty Długosz.
„Podarunkami wielkiemi hojnie szafował, nie ze względu na zasługę biorących, ale dla uniknięcia naprzykrzeń. Takie same okazywali usposobienie synowie jego, Władysław i Kazimierz, gdy w Polsce sprawowali rządy.“
Daliśmy w całej niemal rozciągłości tę bardzo rozwlekłą charakterystykę Długosza z wielu powodów, szczególniej zaś dla tego, iż wskazuje ona nietylko sąd własny historyka o Jagielle, ale i zdanie Zbigniewa Oleśnickiego. Nie uszło to niczyjej uwagi, że Długosz się powtarza, tak jakby naprzód pisał z pamięci, potem korzystał z notatek czyichś, najpewniej z pamiętnika protektora swojego.
O żadnym panującym Długosz nie daje ani tak wielu, ani tak drobnych szczegółów. Obraz jest całkiem zaokrąglony. Natomiast gdy mówi o królowej Sonce, której nie lubi, zbywa ją kilku słowami, chwaląc więcej z powierzchowności i wdzięku niż z obyczaju, choć energią i rozumem na baczniejsze ocenienie zasługiwała.