Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   140   —

postępowania ich ohydę. Nie przyszło bez dotkliwych ofiar utrzymanie z Krzyżakami pokoju, tak potrzebnego dla wewnętrznego urządzenia kraju; ale były one koniecznością w ówczesnym stanie Polski.
Złączono pod jednem berłem za Łokietka kraje i ziemie, dalekie były od istotnego zlania się z sobą. Wielkopolska, Mazowsze, Krakowskie miały swe starodawne urządzenia i tradycye praw, przy których obstawały.
Kazimierz w myśl ojca, na zjeździe w Wiślicy, pierwsze położył podwaliny prawodawstwa jednostajnego dla całego kraju. Dzieło to było największej doniosłości, wagi ogromnej, obfite w owoce. Z pojedyńczych ksiąg praw starano się utworzyć jedną dla wszystkich, tak, jak wszystkie ziemie pragnął Kazimierz jedną formą zarządu porównać. Musiało to w początkach obudzać opór w ziemiach, które swoją odrębność i samorząd pamiętały, a stały przy nich; więc też dzieło to wielkie raczej było zasnute, niż przywiedzione do skutku. Sama myśl jego potężną była i w następstwa płodną.
Szczególną pieczą i troskliwością odznaczał się król, czuwając nad stanem wieśniaków, którzy w podległości właścicielom ziemi, największą część ogólnych ciężarów dźwigali. Ziemianie tez zniechęceni przezwali obrońcę wieśniaków królem chłopstwa. Została głucha powieść, że nie mogąc sam pomódz uciemiężonym, radził się uciekać do krzesiwa i bronić rozpaczliwie - ogniem. Lecz jak wiele innych podobnych powiastek, i tej za nic innego brać niemożna, tylko za dowód, że Kazimierz opiekował się ludem. Duchowieństwu i możnym, starającym się władzę królewską ograniczyć, Kazimierz się opierał — i tem ich zniechęcał ku sobie.
Zajście z Bodzantą biskupem krakowskim o dziesięciny, doprowadziło aż do tego, że na króla klątwę rzucono. Słudzy i dworactwo Kazimierza, najczynniejszego w tej sprawie ks. Marcina Baryczkę, mszcząc się za pana, utopili. Zrzucono winę morderstwa na króla, aby go zohydzić, bo dowiedzioną mu być nie mogła.
Skończyło się na układach, co przekonywa, iż wyzyskano raczej jakiś przypadek, który sprawie jego szkodził. Klątwa pozostała bez zwykłych następstw swoich.
Nie zbyt ulubiony duchowieństwu, niekochany przez możnych i rycerstwo, niezrozumiany przez znaczniejszą część narodu, miał Kazimierz za sobą mieszczan, stan średni, stan kupiecki, takich ludzi jak Suchywilk, jak Wierzynek, którzy dalej widzieli, niż pospolity gmin ziemian po wsiach zakopanych. Nauczono się go czcić dopiero pod koniec panowania, a jeszcze bardziej po stracie, gdy go zabrakło.