Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdy zaziębił, puchlina do góry postąpiła, tak iż w kilka tygodni po weselu tém, pogrzeb i żałoba przyszły.
Syn i synowa, o ile jéj starania przy dziecięciu dozwalały, uczcili starego Chorążego wspaniałym pogrzebem i stypą; uprosiwszy biskupa do celebry, a koadjutora do exorty, sami assystując nabożeństwu dwudniowemu.
Został tedy pan Michał sam, panem już własnéj woli, mienia i głową domu, a że na ojca żyjącego, póki go miał oglądać się musiał, i choć żonaty zupełnéj swobody nie kosztował, teraz dopiéro odetchnął i wszystkie w nim pochopy a zachcianki rozmaite rodzić się i rozrastać poczęły.
Naprzód tedy, gdy nań chorąztwo po zmarłym spadło, bo mu je pan Pruszyński kasztelan wyrobił, począł się stosownie do urzędu ekwipować, a dom urządzać wielce kosztownie i wspaniale. Za tém poszło, iż ludzie się doń garnąć zaczęli, dom i stół a piwnicę znajdując otwartą. Sam téż gospodarz przy żonie zawszą chłodnéj dlań, nie znajdując pociechy, u ludzi rozrywki szukać poczynał.
Na tę drogę raz wszedłszy, już trudno powiedzieć zawczasu, gdzie się człek oprze; zwłaszcza takiemu Wilczkowi, który jak ukraiński