Więc choć miał towarzysza i obrońcę, poszedł manowcami i nie odetchnął, aż Żerdzieliszki za sobą zostawił.
Niewiele lat jeszcze upłynęło od śmierci nieboszczyka Chorążego, a już nowe rządy pana Michała dobrze się majętności czuć dawały. Hulając i pieniędzmi rzucając jak plewą, stracił dużo Wilczek, interesa poplątał, skryptów nawydawał, a że procentów nie miał zwyczaju płacić, a terminów nie pilnował, rosły długi straszliwie. Wśród tego bezkrólewia żwawsi wierzyciele pozywali i otrzymywali kondemnaty.
Oprócz procesu na Maczkach, który jeszcze stał jako tako, były inne zaniedbane na owruckiéj wiosce i na nadteterowskiéj.
Z Chorążym rozważnie o sprawie mówić nie było podobna, gorącował się, łajał, brał za obrazę gdy mu się kto o pieniądze upominał. Ludzie jak to pospolicie mówią, mający nosy, zwąchali już tu ruinę, na którą jak krucy na pastwę zawsze są lecieć gotowi.
Energiczne wzięcie się, rozumny zarząd majątków byłby mógł fortunę uratować, lekceważenie następstw groziło zupełnym wywrotem. Niektórzy wierzyciele, zmówiwszy się z sobą, gro-