Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.





Są w życiu narodów chwile gorączki i podbudzenia, które, nie patrząc na ich skutki, (bo te wielce różne bywają) same przez się wlewają nowe siły w całą społeczność, spotęgowują jéj władze, spajają i zbliżają ludzi i na długie lata zostawiają po sobie nie tylko pamięć przeżytych dni ale jakby woń uczuć, któremi rozkwitały.
Często po nich następują godziny pokuty i cierpienia, znużenia i wyczerpania — a mimo to jak iskrą elektryczną działa nawet wśród tego stanu przypomnienie przeszłości.
W dziejach naszego kraju takich chwil jasnych naprężenia, rozbudzenia, podniesienia ducha liczymy kilka w ostatniém stuleciu. Epoka sejmu czteroletniego, powstania kościuszkowskiego, krótki moment pierwszy wskrzeszenia Królestwa, rok 1812, 1830 i 1863 do nich należą. Każdy z tych momentów miał właściwy sobie charakter, ale wszystkie razem wzięte braterskiemi rysy są do siebie podobne. Ludzie naówczas jakby siłą jakąś nie swoją, zaczerpniętą z tajemniczego źródła, mienili się, rośli, nabierali siły, szlachetnieli i w ich życiu potém przeżyty rok także zostawał wiekuistą gwiazdą, ku któréj się wszystkie myśli zwracały.
Któż z nas nie znał tych niedobitków przeszłości, chodzących potém jak obcy wśród nie swojego świata i żyjących jedną godziną, w któréj się skupiło całe ich życie?
Pamiętam, było to w szczęśliwych dniach młodości, poznałem na wsi w jednym z spokrewnionych z nami domów pana kapitana Syrucia. Był on pono