Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Maniusię zastał ubraną, to jest o wiele śmieszniejszą i mniej ładną niż zrana była, włożyła bowiem co miała najlepszego i najkosztowniejszego, a zatem najstarszego i wyszłego z użycia i mody. Chciała się biedaczka uczynić jak najpowabniejszą, bez złej myśli, aby dawnemu adoratorowi przynieść miłe wspomnienie. Karolka też wystąpiła w sukni przerobionej z matczynej, jedwabnej i chodziła w niej jak okradziona, ale młodości we wszystkiem ładnie, i śmieszną, choćby chciała, stać się nie może.
Pampowski mimowolnie pomyślał, coby to powiedzieli dystyngowani przyjaciele jego, gdyby go w tem parafiańskiem towarzystwie ujrzeli! Zasiedli do stołu. Komornik choć chciał być w dobym humorze, zebrać się nań nie umiał. Widać było zakłopotanie.
Obiad w hotelu Krakowskim, choć Pampowski zepsuty teraz lepszą kuchnią ledwie go mógł wziąść w usta, gościom jego wydał się pańskim i wspaniałym. I nie dziw, Maniusia z córką w domu się ograniczały lada jaką polewką i kawałkiem mięsa, często odgrzewanego, kaszą i kluskami, choć pomimo to obie wyglądały jak róże. Deser, ponieważ był zapłacony, damy z wielką łapczywością schowały do kieszeni, zapewne w myśli zawiezienia go z sobą i pochwalenia nim na prowincyi.
Przy obiedzie z powodu Karolki, o interesach mowy być nie mogło. Pędrakowska karmiła komornika wiadomościami o jego dawnych a zapomnianych znajomych, dependentach rejenta a jego kolegach, urzędnikach, ich żonach i córkach.
Z owych dni młodszych ledwie co pozostało: starsi pomarli, a dzieci dorastając poprzemieniały się do niepoznania.
Po sprzątnięciu deseru komornik damy odprowadził do ich mieszkania. Karolka wyszła do drugiej izdebki siąść w oknie, a Maniusia, nie śmiejąc się naprzykrzać, bo kobiecina była nieśmiała i trwożna, czekała wyroku. Komornik znalazł się heroicznie, czuł potrzebę poświęcenia się.