Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niczny. Napróżno w następnych numerach ratował się owém imieniem, ojczyzny, narodowości... owemi frazesami, które dawniéj skutkowały tak wybornie... dziś one w jego ustach wydawały się urągowiskiem.
Z przerażeniem dowiedział się, że kilka osób dobréj woli mocniéj niż kiedykolwiek, postanowiło wydawać dziennik, że szukano ludzi czystych, serc młodych, że... (było to przesadzonem), sypały się już nawet pieniądze.
Drabicki, który żył tylko gazetą, i bez niéj nie byłby ani ćwierć człowieczkiem... przeląkł się aż do postradania głowy i przytomności... Co tu było począć...
P. Izydor śmiał się...
— Dasz sobie radę! mówił — milcz, przycupnij jak zając pod miedzą i czekaj pierwszego głupstwa, które zrobią przeciwnicy... skorzystasz z niego, bo ty to umiesz — i wypłyniesz.
Tymczasem wypadki z nadzwyczajną po sobie następowały szybkością, w kilka dni po artykule, z innego jakiegoś powodu zjechało się nieco obywateli do miasta... a jeden wniósł, aby się naradzić o mającym się założyć dzienniku. Wieść o tém gruchnęła po mieście — na przechadzce schwytano Sławka...
— No, dosyćże już tego bałamucenia kraju! to plugawa szmatka ta gazeta... niemożna tego dłużéj ścierpieć — nigdy niewiemy czego chce, dokąd idzie, i gdzie