Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - U babuni.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jakby z osobą do rodziny należącą. Dobrze wychowany, umiejący się znaleźć, z taktem wielkim, pan Migura pełnił obowiązki rządcy i plenipotenta całych dóbr podkomorzynéj, z wielkiém jéj zadowoleniem. Życie wiódł spokojne, wygodne, pańskie i choć położenie było skromne, przyszłość zapewniona. Niekiedy przyjmował u siebie gości, gdyż miał dom osobny, i na niczém mu nie zbywało. Żonaty, bezdzietny, kobietę miał słabowitą, jak mówiono, niezbyt starannie wychowaną, kapryśną, która się nigdy prawie nie pokazywała, oprócz w kaplicy na nabożeństwie i z powinszowaniami u podkomorzynéj. Zazdrośni nawet ludzie panu Migurze zarzucić nic nie mogli, oprócz chyba, że nadto polowanie lubił, rządził uczciwie, pilnie, grosz zbierał i podkomorzynę ubóstwiał.
Szlachcic całą gębą, ale mimo to pracowity, Migura nie latał po niebiosach, ale po ziemi dobrze chodzić umiał i śmiało ludziom mógł patrzeć w oczy. Posiadał téż zupełne zaufanie dziedziczki i familia starała się go sobie pozyskiwać, wiedząc o wpływie na umysł staruszki. Migura, niezmiernie grzeczny i z wielkiém zaufaniem dla wszystkich, nikogo wszakże nie protegował i zdała od wszystkich się trzymał. Zimnym i filutem zwali go jedni, drudzy niezrozumiałym.
Oprócz rządcy, do herbaty przybyła pani kapitanowa Deręgowska, osoba niemłoda, w zrudziałéj peruce i w loczkach przy prawnych, niezmiernie grzeczna, dygająca i uśmiechająca się, zwłaszcza, gdy czego niedosłyszała, bo miała słuch nieco tępy. Osoba była zacna, dobra, gotowa służyć każdemu, bo się nieprzyjaciół obawiała, pokorna i mało znacząca. Mając przytułek u podkomorzynéj nie wdawała się w nic, spełniała rozkazy i Boga prosiła tylko, aby się na miejscu utrzymać, przedewszystkiém więc użyteczną się być starała, napraszała się do pracy, smażyła, gotowała, pilnowała kwiatów, robiła porządek częstokroć w odwrotny sposób. Podkomorzyna wie-