Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
60

i najdroższą.. czuwać będę nad tobą i nad tą kolebką.. serce moje poczuje z daleka, jeśli tu będę potrzebny...
Wziął jéj rękę drzącą i pocałował z uszanowaniem.
Ewa wzruszona także schyliła się do kolebki, wyjęła z niéj małego Tadzia i milcząc podała go Karolowi..
— Pobłogosław!..
— W imię wszystkich naszych.. dziada, ojca, matki.. zmarłych, a żyjących w niebiesiech błogosławię go.. niech rośnie na pociechę twoją, na sławę imienia, na cześć Polski, na służbę ojczyzny...
Pocałował dziecię w czoło..
Skłonił się i wyszedł szybko...


Krótką noc czerwcową przemarzył, chodząc upiorem po dworze i starym ogrodzie.. nabierał sił, poił się wspomnieniami...
O brzasku już konie były gotowe, wozy zaprzężone po żołniersku na oznaczoną godzinę... tylko rotmistrz jeszcze wahał się, oczekując na te nieszczęśliwe buty, z któremi mu się rozstać