Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom II.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
341

sił głowę, rósł, oko mu się paliło, nozdrza rozdymały.
W rozkazie dziennym dalsze przeznaczenie Brygady nie było wymienione... Tulon, Marsylia lub inne... miejsce, które wskazać miano. Niepewność ta kryła coś złowrogiego...
Marząc a zgadując, spiesznym marszem przybyli do Livorno.
Tu zaraz na wstępie dowiedzieli się, że w porcie stała korweta wojenna i statki przewozowe, które eskortować miała.
Mówiono, że wojsko przechodziło pod zarząd ministerstwa marynarki i kolonii — co samo oznaczało, że ich tam odprawić miano.
Ale dokąd? myśl błąkała się strwożona... Ci, co się tak cieszyli wcieleniem, chodzili przelękli, na wszystkich twarzach był wyraz boleści i niepokoju...
Z Ankony przybył objąć zwierzchni zarząd i dowództwo francuz Bernard, który nie miał ani współczucia dla Polski, ani najmniejszéj znajomości nieszczęśliwego narodu.
Pierwsze jego kroki i obejście się, dowodziły mało pojętnego służbistę, bez czucia i wychowania.