Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/292

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
290

Niepowodzenie to w wojsku amerykańskiém nie zrobiło téż zbyt złego wrażenia; ochotnicy byli nawykli do nieszczęśliwych potyczek, które wynagradzali sobie, nużąc nieprzyjaciela, napastując go i ścigając. Pułaski wręcz przypisywał przegranę brakowi karności i wprawy w żołnierzu, który bił się dobrze, ale w obrotach był nie raźny i nie tak posłuszny komendzie, jak należało.
Ze szczerotą żołnierską powtórzył przy dowódzcach Washingtonowi, iż wojsko potrzebuje surowszego w kluby ujęcia.


To jedno już wyznanie źle dlań uprzedziło ludzi nawykłych do rozprzężenia. —
Właśnie, gdy wrażenie tych słów było najżywsze, bo je po obozie powtarzano, przyszły oczekiwane potwierdzenia od kongresu i Pułaskiemu oddano nad jazdą dowództwo.
Znalazł w niéj już gotową niechęć ku sobie i postanowioną zgodnie potajemną zmowę, aby krzyżować jego rozkazy, a nie dać ująć się w zapowiedziane kluby.
Owa tak szumnie ochrzcona brygada Pułaskiego była zbieraną drużyną awanturników, po-