Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tułacze tom I.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
174

strony dźwigać kamienie na gmachy ich tryumfów i służyć im u łożnic do wszeteczeństw...
Będzie upadek tak wielki, iż bydlęta panować nam będą, co oblicza ludzkiego nie mają, i rozum nasz, co nam cnoty nie dawał, będzie zmuszony służyć głupocie ich i szałom zwierzęcym tłuszczy...
Przejdzie lat sto i nie będzie dniom pokuty końca... bo nie będzie poprawy... bo buntować się będą ręce a nie poprawiać serca, bo nie będzie pokory ani upamiętania.
— O ojcze mój — przerwał znowu Pułaski — nie odsłaniaj mi téj straszliwéj przyszłości — wszakżeś nam lepszą zwiastował i obiecywał prędko...
— Prędko? a wiesz ty co u Boga prędko? zapytał starzec... a wiesz ty że grzechy wasze uczyniły mnie z proroka kłamcą... Z wami razem upokorzył mnie Bóg, ukazał mi to, co się stać mogło, aleśmy warci nie byli.
Na tronie pobożnych królów i bohaterów siedzi oto ostatni pomazaniec — na szyderstwo dany, który płakać umie i śmiać się jak mu każą... a ofiarnikiem być nie zdoła.
Straszny będzie koniec niezbożnego, co w cu-