Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mieszko skinął na ludzi, aby trupa wrzucili do rzeki... Posłano szukać Wojsława, lecz go nigdzie nie znaleziono.
Gdy ciało Stojgniewa potoczyło się do rzeki, Mieszko słowa nie wymówiwszy, legł na posłanie, sparł się na ręku i odpoczywał. Ludzie przerażeni wrócili na swoje miejsca. Tak doczekano ranka.
O świcie dowództwo nad ludźmi objął Dobrosław; siedli wszyscy na konie i w milczeniu jechali w dalszą drogę ku domowi.

VIII

Zaledwie godzina upłynęła odkąd Mieszko z pocztem na gród nad Cybiną powrócił, a już niemal cały dwór wiedział, skąd, i z czem wracali.
Śmierć Stojgniewa przeraziła wszystkich. Na twarzach dworzan widać było smutek i przestrach. Jawnie nic mówić nie śmiano, ale po kątach szeptano i odgrażano się.
W niewieścim dworze słychać już było płacz i narzekanie: popłoch panował wszędzie. Kniahini Górka wyglądała ciekawie brata, chcąc go wybadać, czy to prawda, co ludzie opowiadali.
Mieszko natychmiast wysłał gońca do Sydbora do Gniezna, aby niezwłocznie przybywał do niego. Dobrosław objął teraz zwierzchnią władzę nad dworem. Włastowi