Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Tryumf wiary.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



I

W dawne, bardzo dawne czasy przenosi nas powieść niniejsza, w czasy, kiedy nad Polską panowały jeszcze ciemności pogańskie i zdala tylko zaczęło przyświecać gdzieniegdzie światło wiary chrześcijańskiej. Ci co się byli ochrzcili, uchodzili wśród ludu pogańskiego za zdrajców i czyhano tylko na to, żeby ich się pozbyć jako wrogów. Niebezpiecznem więc było przyznawać się do chrześcijaństwa i głośno mówić o niem, bo w pojęciu pogańskiego tłumu wiara ta prowadziła wprost pod panowanie cesarza niemieckiego. Duchowieństwo przybywające z zachodu niosło także ze sobą pojęcia o posłuszeństwie i władzy wyższej. Nawykli do rządzenia sami sobą władycy i kmiecie ci, co razem w ręku mieli patryarchalną władzę kapłańską, z rąk jej wypuścić wzbraniali się stanowczo. Nie tyle starych bożków żałowano, co dawnego obyczaju.
Było to na początku lata r. 962. We wsi Krasnogórze, położonej o kilka mil od Pozna-