Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Syn marnotrawny.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O uniknienie skandalu! — rzekł Daliborski. — Chwilowe nieporozumienie między małżeństwem wszędzie się trafia. Możeby się dały sprawy ułożyć bez procesu i konsystorza.
Wojewodzic pilno słuchał, usta gryząc.
— Cóż daléj?
— Nie będzie się wojewodzina sprzeciwiać wydziałowi fortuny dla acana dobrodzieja..., a w pewnych warunkach, podyktowanych stanem rzeczy, małżeństwo mogłoby znowu się połączyć. Wacpan dobrodziej mógłbyś miéć u ojca swe godziny.
Wojewodzic słuchał, wyśmiewając się zlekka i prychając.
— Jestto bardzo piękny projekt! — rzekł — bardzo piękny, godzien acana dobrodzieja, ale nie do wyegzekwowania. Mój ojciec na własne uszy słyszał zdanie, jakie o nim wydała pani wojewodzina, w sypialnym pokoju swym siedząc z kasztelanicem. Nawiasowo dodam, że było to w uroczystéj godzinie, gdy kury piać zwykły, z północy... Dekret ten na siebie ferowany posłyszawszy, czuje się skazanym na rozłączenie się z piękną panią, która mężów sobie kopami znaleść będzie mogła. Dixi!
Skłonił się. Daliborski poprawił chustkę białą na szyi, chrząknął, popatrzał, mruknął coś i wyszedł.
Następnych dni stolnikowa, która wiele pomagała wojewodzicowi, co chwila go u siebie oczekiwała, niecierpliwiąc się, że nie przychodził.
W pałacu było wiele do czynienia. Wojewoda ciągle chciał miéć syna przy sobie, a wojewodzic téż nie śpieszył zbytnio do pięknéj Malinki, która go nazywała niewdzięcznikiem.
Druga próba zgody nastąpiła w kilka dni ze strony króla.
Przysłał on szambelana Kickiego do wojewody, aby mu uczynił właściwe refleksye i wyraził życzenie N. Pana. Rozmowie téj wojewodzic przytomnym nie był, stary wojewoda musiał w niéj otwarcie położenie swe odmalować i historyą całą opowiedziéć, gdyż po powrocie i sprawozdaniu Kickiego, gdy starościna w zastępstwie choréj córki pobiegła do zamku, król przyjął ją lodowato.
Sprawy wojewodzinéj, którą dawniéj brał do serca mocno, już się teraz nie podejmował.
— Raczcie mnie od pośrednictwa uwolnić! — rzekł do starościnéj — nie byłem dobrze informowany. Widzi mi się teraz, że córka acani dobrodziejki ma téż sobie trochę do wyrzucenia.
Tu odetchnął znacząco.