Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Syn marnotrawny.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Wypadek w Królikarni nie pociągnął żadnych widomych następstw za sobą, nie zmienił stosunków; wojewodzic tylko mniéj poufałym i czułym był dla stolnikowéj, która podwajała starań, aby go sobie pozyskać. Zerwałby był z nią może, gdyby mu nie była tak potrzebną w pałacu ojca. Z Filipem widywał się bardzo rzadko, ona mu prawie codzień o macosze, o ojcu przynosiła wiadomości. Nikt nad nią zręczniéj nie umiał śpiegować pięknéj Dosi, któréj wszystkie stosunki były stolnikowéj wiadome. Przez modniarkę, która chodziła do pałacu, potrafiła sobie pozyskać jednę ze sług wojewodzinéj, dziewczę ciekawe, zepsute i chciwe grosza. Basia ta zawsze na zwiadach i posłuchach, wiedziała kto i kiedy bywał, chwytała nawet kawałki rozmowy, odnosząc ją wiernie stolnikowéj. A że pochlebstwem umiała się wkupić w łaski pani i starościny, nic jéj nie uszło.
Wojewodzic więc miał najdokładniejsze wiadomości o tém, co się w pałacu działo, o naradach matki z córką, o projektach prawnika, o środkach obmyślanych przeciw staremu; mógł więc pokierować Filipem, ostrzedz i zapobiedz wielu projektom.
Filip, choć sługa pokorny, miał wiele przywilejów starych, wiernych przyjaciół, a choć człek bardzo prosty, w przywiązaniu dla pana czerpał pewną przebiegłość, i umiał nic nie mówiąc, powiedzieć wiele, natrącić o tém i owém, uwagę obudzić i skierować.
Wszystkie usiłowania teraz zwrócone były na to, ażeby wojewodzie, dosyć o zdrowie bojaźliwemu, wmówić chorobę, potrzebę spoczynku, niebezpieczny wpływ powietrza.
Wojewodzina postarała się o to, pod pozorem nieskuteczności kuracyi, ażeby zmienić lekarza. Nowo instalowany był z jéj ręki, młody cudzoziemiec, dla którego nietylko dukaty wojewodziny, ale jéj