Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Syn marnotrawny.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęsnym! Tymczasem upojeni otrzymanémi zwycięztwy, hugoniści posuwali się śmiało daléj, tak daleko, że nie wszyscy zdążali za niemi.
Jak ogromną rolę grały wśród tych intryg politycznych kobiéty, dziś się to do wiary nie wydaje podobném. W białych sukniach z szarfami ponsowémi, zawczasu zapełniały galeryą sejmowéj sali a mówcy wejrzeniami i przyklaskiwaniem zagrzewani, pod ogniem czarnych i niebieskich źrenic, szli do ataku z bohaterskim zapałem. Lecz i poza obrębem sali obrad, salony pań służyły za ogniska, w których się dla konferowania z obojętnymi przeciwnikami spotykano. Na tém terytoryum neutralném, u ks. Dessau, u hetmanowéj Ogińskiéj, u Czartoryskich, u Mniszchów, dawni znajomi i krewni, choć innych przekonań, schodzili się z nieprzyjaciołmi sejmowymi, tu ich nawracano potrosze, a czego nie dokazały argumenta, często uśmiech kobiécy i dowcip mógł dokonać. Bawiono się wyśmienicie.
Starzy zapijali węgrzyna pod „Okrętem” na Starém-Mieście, młodzież grała na złotych i srebrnych salach Ryocour’a, wyprawiano uczty w Foksalu, tłoczono się na reduty w Radziwiłłowskim pałacu, a król pomiędzy Łazienkami a zamkiem, umęczony się przejeżdżał, starając napróżno wszystkie żywioły przeciwne pojednać i złączyć. Próżne to było staranie.
Pomiędzy pięknémi paniami najszaleńszéj, nieustającéj zabawie oddanémi, latającémi bez spoczynku, ukazującémi się wszędzie, uśmiechającémi wszystkim, otoczonémi rojem wielbicieli, stolnikowa była jedną z najwybitniejszych.
Właściwie nikt powiedziéć nie mógł, po któréj stała stronie, komu posługiwała; była ze wszystkiemi dobrze, potrafiła się dostać na zamek i król wielkie jéj oddawał pochwały; jeździła na wieczory do ambasadora, zapoznała się z panią Oborską i wcisnęła na niedzielne przyjęcia do prymasa, ale zarazem bywała u Potockich, u Czartoryskich i w ogóle gdzie tylko drzwi znalazła otwarte.
Polityczni pracownicy posługiwali się nią tak, jak czasu wojny gołębiem posłańcem; do jéj skrzydełek przywiązywali wiadomostkę, a ona niosła ją z sobą, sama o jéj ważności nie wiedząc.
Nie zwierzano się jéj tajemnic, lecz gdy trzeba było w świat puścić wieść lub groźbę, szeptano je stolnikowéj do ucha.
O niéj to opowiadano naówczas, że raz przy wieczerzy, u księżnéj generałowéj znalazła się razem ze wszystkimi trzema odprawionymi ex-mężami swoimi, z którymi była tak dobrze, tak przyjacielsko, a oni