salonu, starościna, która tego dnia starała się być jeszcze piękniejszą, niż kiedykolwiek i była zachwycającą w istocie, w stroju pełnym fantazji i elegancji... postąpiła kilka kroków naprzeciw wchodzącego, przedstawiła mu milczącego męża, który go powitał dosyć zimno, potém poznała go z kasztelanową. Ta nie taiła wcale zajęcia, jakie w niéj Spartanin obudził.
W jednym z najwykwintniejszych salonów ta postać ubrana aż do zbytku skromnie i ubogo, nieco dumna, pełna energji, która nie stanowiła charakteru ówczesnych fizjognomji uśmiechniętych i spłaszczonych, wydała się dziwacznie. Gospodarz wielką przywiązujący wagę do stroju, kosmopolita, człek światowy... patrzał na tego dzikiego jegomości, wprowadzonego do domu, ze źle ukrywaną ironją. Siemionowicz towarzyszący księciu, zdawał się stworzony dla umyślnego z nim kontrastu. Konstanty nie był pięknym mężczyzną, płeć miał śniadą i ogorzałą, ale rysy dosyć regularne, wyrazu pełne, ognia razem
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sto Djabłów T. 1.djvu/149
Wygląd
Ta strona została skorygowana.