Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stary sługa tom I.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rządku porozkładanych, kilka książek do nabożeństwa, przyciśnionych okularami, całem były Stanisława bogactwem. Ale to ubogie mienie jego ułożone było tak wdzięcznie, utrzymane tak czysto, że się większem i piękniejszem przez to wydawało. W kąteczku przy piecu, maleńki stoliczek, zasłany czystą serwetą, miał na sobie rodzaj ołtarzyka, przed którym zwykł był się modlić Stanisław. Stał na nim wielki drewniany krucyfiks w pośrodku, z owalnym u podnóża na blasze malowanym obrazkiem N. Panny Częstochowskiej; obok, w ramkach złocistych Ś. Stanisław wskrzeszający Piotrowina; z obu stron krzyża, w szafirowych buteleczkach były świeże z bzu i jaśminu bukiety, odnawiane codziennie. Na ziemi miejsce przeciwko krucyfiksu wyklęczane było tak, że w podłodze ślady kolan starca wyraźnie się wygniotły.
Wszedłszy do swej izdebki z zapalonym w kuchni kawałkiem świecy, Stanisław postawił ją na stoliku pod oknem, a sam zabrał się do porządkowania. Widać było, że lubił ład i nigdy go dosyć nie miał, bo przekładał, ścierał, ustawiał, podmiatał, zdmuchiwał, a obejrzawszy wszystkie kąty, pozbierawszy nawet opadłe z bukietów przy krucyfiksie kwiateczki, zrzuciwszy śmiecie do pieca, począł dopiero się modlić.
Kilka westchnień ciężkich wyrwało mu się z piersi, gdy za duszę pana swego litanję odmawiał; potem począł inne modlitwy, uderzył się w piersi i powstał. Uchylił nieco drzwi i zawołał:
— Maciek!
Coś zaszeleściało od strony kuchni, i wkrótce ukazał się na progu mały, chudy, czarny, osmolony, zbiedzony chłopaczek, mogący mieć lat dwanaście lub nieco więcej. Strój jego okazywał kuchtę biednego, pomywacza