Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stary sługa tom I.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   22   —

pana kazał się jej zatrzymać. Zmora powstał, fajkę przychował za koszulę i w postaci uległej, odstąpił na bok nieco, udając wielce zajętego koło drzewa, choć w ręku nie miał nawet siekiery. Była to stara sztuka: ile razy zbliżali się podróżni, mogący od niego potrzebować pomocy, zawsze to czynił, aby im drożej, odrywając się od zatrudnienia pilnego, pracę swoją kazać cenić. Przy tem chodziło mu o to, aby się nie ukazać próżniakiem. Wszyscyśmy ludzie: każdy z nas najlepiej ukrywa swoją najsłabszą stronę. Teraz już pan bryczki, wyskakujący z niej właśnie, malował się w całej okazałości: był to dwudziestu kilku lat młodzieniec, na którym niedogasłego bałagulstwa widoczne pozostały ślady. Ubiór jego zdradzał tę niedawno jeszcze minioną przeszłość: miał na sobie kurtkę czarną, opiętą, bez guzików, na haftki ujętą i paskiem kaukaskim, srebrnemi guzikami nabijanym, podpasaną, szarawary szerokie nankinowe, a na głowie fantastyczną czapeczkę. Z kurtki wyglądało krzesiwko i łańcuszek od zegarka. Twarz pana Kalanki przystojna ale nieznacząca, ruchawa zbytecznie i w ciągłych zmianach wyrazu najdziwniejszych, okazywała człowieka nie umiejącego wcale panować nad sobą, przywykłego do rozkazywania i samowolności, charakteru gwałtownego, ale przebiegłości wielkiej. Oczy miał jasne i szare, bezmyślne i blade, usta odęte, policzki rumiane, wąs ryży, spuścisty. Dla praczek i garderobianek był to ładny chłopiec, ale wykształceńszy smak, oceniwszy piękne kształty jego budowy, odwróciłby się od twarzy pospolitej i niemiłej. Ubiór jego opięty i staranny wskazywał, że wiedział jak go uposażyła natura, i cenił swą atletyczną postawę. Bałagulstwo, oprócz stroju pana i kozaków, dobitnie też od-